Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Wojciech Gil  13 października 2013

Gil: Polska w Radzie Bezpieczeństwa ONZ?

Wojciech Gil  13 października 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Polityka zagraniczna w Polsce często staje się przedmiotem sporu w wewnętrznych rozgrywkach partyjnych. Ogłoszone niedawno zamiary polskiej dyplomacji nie powinny jednak dzielić polityków. Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozpoczęło bowiem starania o uzyskanie statusu niestałego członka w Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych w latach 2018-2019.

Na kilka tygodni przed 68. sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ, polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że jednym z jego głównych celów na tym szczycie będzie promocja Polski jako kandydata na członka Rady Bezpieczeństwa w latach 2018-2019. Przed omówieniem zalet wynikających z bycia członkiem najważniejszego ciała tej organizacji, należy przedstawić pokrótce specyfikę wyboru do Rady oraz właściwe jej mechanizmy podejmowania decyzji politycznych.

W skład Rady Bezpieczeństwa wchodzi 15 państw, w tym pięciu stałych członków (Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania, Chiny oraz Rosja). Pozostali uczestnicy wybierani są na dwuletnią kadencję, po pięć państw każdego roku. Co istotne, niestałych członków RB wybiera się zgodnie z tzw. „kluczem regionalnym”. Według niego pięć miejsc przypada zawsze państwom z Afryki oraz Azji, dwa Ameryce Łacińskiej, jedno Europie Wschodniej oraz dwa Europie Zachodniej. Ważny jest również fakt, że państwa ubiegające się o zasiadanie w Radzie Bezpieczeństwa muszą uzyskać poparcie minimum 2/3 wszystkich członków Organizacji.

Przynajmniej 9 państw musi opowiedzieć się za daną kwestią, przy braku sprzeciwu stałych członków. Prawo weta przysługujące stałym członkom znacząco ogranicza kompetencje państw zasiadających w Radzie przez ograniczony czas. Zdaniem niektórych krajów, obecny układ sił w stałej Radzie jest przestarzały, przez co m.in. Niemcy czy Indie coraz głośniej domagają się wstępu do tego elitarnego grona.

Obecni niestali członkowie Rady to Argentyna, Australia, Azerbejdżan, Gwatemala, Korea Południowa, Luksemburg, Maroko, Pakistan, Rwanda oraz Togo. Jak widać, jest to dość przypadkowa grupa, biorąc pod uwagę jakikolwiek potencjał mierzący siłę państw. Zazwyczaj z każdej geograficznej grupy regionalnej na miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ startuje tyle państw, ile może zasiadać. Tylko czasami zdarza się, że o jedno stanowisko ubiega się dwóch kandydatów. Pokazują to między innymi ostatnie wybory do Rady, w których z grupy afrykańskiej na dwa wolne miejsca przypadły trzy państwa kandydujące.

Profity wynikające z zasiadania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w przypadku Polski są głównie wizerunkowe. Pomimo opinii, że państwa zasiadające w Radzie mogą „trzymać rękę na pulsie” – kontrolować światowy system bezpieczeństwa – członkowie niestali nie mają dużej mocy sprawczej. O ile Rada rzeczywiście podejmuje kluczowe decyzje dla losów poszczególnych państw, regionów oraz świata, o tyle decydujący wpływ na rezolucje posiada jedynie pięć mocarstw. Niestali członkowie zazwyczaj wykorzystują pozycję w Radzie do troski o własne interesy narodowe bądź do wzmocnienia swojej pozycji jako sojusznika państwa będącego stałym członkiem. Płynie z tego wniosek, że Rada Bezpieczeństwa to także narzędzie do pogłębiania współpracy pomiędzy poszczególnymi państwami, w tej sytuacji np. na linii USA-Wielka Brytania-Polska.

Podsumowując, należy pozytywnie ocenić fakt, że Polska stara się o objęcie miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Same działania MSZ w kierunku uzyskania tej pozycji, a później ewentualny status państwa członkowskiego w Radzie, z pewnością nie wygenerują żadnych strat dla naszego państwa. Co więcej, najprawdopodobniej przyniosą pozytywne, choć niewielkie profity. Płyną z tego niewymierne korzyści, m.in. wizerunkowe, oraz faktyczne, jak zacieśnienie współpracy z innymi krajami – a także większy dostęp do głosu na światowym forum. Jednak sam wpływ decyzyjny będziemy mieć niewielki, z powodu wspomnianego już rozdawania kart przez graczy światowych. Jeśli jednak nasze władze chcą osiągnąć status członka Rady Bezpieczeństwa w latach 2018-2019, muszą zawalczyć o to, żeby Polska była jedynym krajem z Europy Wschodniej, który będzie się ubiegał o to miejsce.