Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Piotr Kaszczyszyn  8 października 2013

Kaszczyszyn: Powszechny pobór nie uchroni nas od klęski

Piotr Kaszczyszyn  8 października 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Od czasu pierwszego konfliktu w Zatoce Perskiej jesteśmy świadkami transformacji światowej areny działań wojennych. Postępującej technologizacji wojny towarzyszy odchodzenie w państwach NATO od powszechnej służby wojskowej na rzecz uzawodowienia armii. Trudno w tej sytuacji oczekiwać w naszym kraju powrotu do koncepcji obowiązkowego poboru wojskowego.

Od czasu likwidacji w Polsce zasadniczej służby wojskowej i wprowadzenia zawodowej armii, zdążyły pojawić się głosy krytyczne, domagające się powrotu do dawnego modelu „koszarowania” młodych mężczyzn. W rzeczywistości wciąż postępującej ewolucji w sposobie prowadzenia działań wojennych, koncepcja konfliktów opartych o wielotysięczne masy rekrutów wydaje się odchodzić do lamusa. Człowieka coraz wyraźniej zaczyna zastępować maszyna, a wielkie armie z powszechnego poboru ustępują miejsca niedużym, zawodowym jednostkom, gdzie technologia odgrywa równie ważną rolę jak wyszkolenie żołnierzy. W tych okolicznościach powrót do pomysłu zasadniczej służby wojskowej wydaje mi się być anachronizmem.

W tym miejscu chciałbym odnieść się krótko do dwóch argumentów, które mogłyby posłużyć jako uzasadnienie powrotu do powszechnego poboru: nieudolne efekty uzawodowienia polskiej armii oraz niekorzystne położenie geopolitycznego naszego kraju. W moim przekonaniu, powrót do koszar nie jest właściwym remedium na problemy z kształtem reformy i z brakiem właściwej proporcji między szeregowcami a kadrą dowódczą. Włączenie z powrotem do tej struktury żołnierzy z poboru – przy jednoczesnym istnieniu Narodowych Sił Rezerwy – raczej pogłębiłoby kryzys niż poprawiło sytuację.

Dyskutując o geopolitycznym „fatum” naszego kraju, nie wolno abstrahować od charakteru współczesnych konfliktów zbrojnych. Informatyzacja, cyfryzacja, robotyzacja, asymetryczność – nie sądzę, aby przypadku ewentualnej wojny polsko-rosyjskiej wielkie formacje piechoty odegrały tak istotną rolę jak jeszcze trzydzieści lat temu.

W żadnym wypadku porzucenie idei zasadniczej służby wojskowej nie może oznaczać rezygnacji z samego szkolenia młodzieży w kierunku samoobrony czy posługiwania się bronią, tak, aby w przypadku wojny mogli stanowić wsparcie bądź uzupełnienie dla regularnych oddziałów wojska. Jednak w moim przekonaniu miejscem zdobycia tych kompetencji nie powinny być koszary, lecz liceum, uczelnia oraz zakład pracy.

Pierwszym obszarem wymagającym zmian są lekcje przysposobienia obronnego. Zamiast wyłącznie teoretycznych zajęć, należy wprowadzić obowiązkowe szkolenia ze strzelectwa, organizowane we współpracy z Ligą Obrony Kraju, jednostkami wojskowymi bądź prywatnymi strzelnicami. W kolejce do reformy stoją również zajęcia wychowania fizycznego. Większy nacisk powinno kłaść się na nich na gimnastykę oraz naukę samoobrony oraz podstaw wybranych sztuk walki. Ciekawym rozwiązaniem byłyby lekcje przeprowadzane we współpracy ze szkołami sztuk walki czy klubami szermierki. Niezbędnym i kluczowym elementem stałyby się obligatoryjne obozy (3-4 tygodnie) organizowane przez jednostki wojskowe, na których młodzi ludzie przechodziliby szkolenia podobne do tych prowadzonych w czasie powszechnego poboru. Być może większy nacisk należałoby położyć na promocję oraz tworzenie liceów czy klas o profilu wojskowym, ściśle współpracujących z polską armią.

Należałoby się także zastanowić nad wprowadzaniem analogicznych obozów w czasie studiów, gdzie jednak większe miejsce przyznano by umiejętnościom technicznym, jak szkolenia w zakresie komunikacji czy łączności, w zależności od zainteresowań oraz kierunku studiów poszczególnych osób. Pozytywną rolę mogłyby również odegrać studenckie kluby szermierki czy strzelectwa. Dla podtrzymania sprawności oraz w celu ćwiczenia umiejętności można by rozważyć organizowanie podobnych szkoleń przez zakłady pracy, we współpracy z jednostkami wojskowymi.

Jak mówi przysłowie: „nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”. Dlatego też porzućmy pomysł powrotu do powszechnej służby wojskowej na rzecz bardziej praktycznych sposobów przygotowania się do ewentualnej wojny. I nie zapominajmy, że jej charakter wciąż ulega przekształceniom, na które należy reagować, a nie kurczowo trzymać się starych schematów. Połączenie znakomicie wyszkolonej, zawodowej armii, wyposażonej w najnowocześniejsze uzbrojenie, ze sprawnymi jednostkami straży obywatelskiej czy ochotniczych formacji obrony cywilnej wydaje mi się adekwatną odpowiedzią na wyzwania współczesnej areny działań zbrojnych.