Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Wojciech Łysek  7 października 2013

Łysek: Ukraina zmierza do Europy

Wojciech Łysek  7 października 2013
przeczytanie zajmie 4 min

Sprawa Julii Tymoszenko to barometr relacji ukraińsko-unijnych. Bez wypuszczenia byłej premier podpisanie umowy stowarzyszeniowej na wileńskim szczycie wydaje się niemożliwe.

Dzisiejsze spotkanie prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, a następnie rozmowy, w powiększonym o prezydentów Włoch i Niemiec gronie, jedynie potwierdzają tą tezę. To konsekwencja kilku czynników. Spotkanie w Krakowie jest pierwszą rozmową z przedstawicielami państw członkowskich UE od czasu zwrócenia się w piątek, 4 października przez specjalnych wysłanników Unii- Aleksandra Kwaśniewskiego i Pata Coxa- do prezydenta Ukrainy z prośbą o wypuszczenie Julii Tymoszenko. Choć przedstawiciele Brukseli odwiedzają Kijów cyklicznie, to dopiero teraz przekonali byłą premier, by ta zgodziła się na leczenie w Niemczech. Informację o tej treści podał jedynie adwokat uwięzionej, Serhij Własenko. Nikt więcej nie potwierdził tego oświadczenia. Można jednak zaryzykować tezę, iż takie wydarzenie rzeczywiście miało miejsce.

Oświadczenie Janukowycza

Wzrost zainteresowania kwestią uwięzienia Tymoszenko to także efekt oświadczenia strony ukraińskiej z końca września. Wówczas, podczas corocznego zgromadzenia w Organizacji Narodów Zjednoczonych, w kuluarach wyrażono deklarację, iż do 21 października sprawa byłej premier będzie rozwiązana. Warto zwrócić uwagę, że oświadczenie bezpośrednio poprzedziło nieoficjalne spotkanie W. Janukowycza z prezydentami Polski, Bułgarii, Chorwacji, Estonii, Łotwy, Słowacji i Słowenii, a także przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem van Rompuyem. Data nie została wybrana przypadkowo, za dwa tygodnie odbędzie się bowiem spotkanie Rady UE, na którym ministrowie spraw zagranicznych państw członkowskich ostatecznie zadecydują czy podpisać umowę stowarzyszeniową z Kijowem.

Na chwilę obecną wydaje się, iż rzeczywiście prezydent Ukrainy zdecydował się dać pierwszeństwo wektorowi europejskiemu. Potwierdza to fakt, iż równocześnie premier Mykoła Azarow udał się z wizytą do państw członkowskich Unii Celnej. W ramach swojego turnee, szef ukraińskiego rządu udzielił wywiadu dla „Беларусь сегодня”, w którym rozróżnił suwerenną zgodę wyrażoną przez władze na udział w pogłębionych relacjach z Unią Europejską od przystąpienia do Unii Celnej. To drugie rozwiązanie wymaga, jak stwierdził, zakończenia procedury poprzez przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum. Słowa premiera należy odczytać jako coś więcej niż kurtuazja i szacunek dla zapisów konstytucji. W ten sposób wydaje się, że strona ukraińska próbuje zniechęcić Rosję, a jednocześnie nie rozgniewać silniejszego sąsiada, powołując się na rosnące trudności będące czynnikami niezależnymi od bieżącej polityki rządu.

Kiedy uwolnią Tymoszenko?

Graniczy z pewnością, że ceną jaką ukraińskie elity zapłacą za stowarzyszenie z UE będzie uwolnienie J. Tymoszenko. Można jednak zaryzykować, iż decyzja na ten temat zostanie podana w terminie takim by nie kojarzyć jej z jakimkolwiek międzynarodowym spotkaniem. Wówczas z pewnością pojawiłyby się spekulacje o tym, iż europejska klasa polityczna wymusiła amnestię. Dużo bardziej prawdopodobne wydaje się więc wypuszczenie J. Tymoszenko pod koniec tygodnia, podobnie jak uczyniono z Jurijem Łucenko. W takim wypadku pozostają tylko dwie opcje: 11-13 bądź 18-20 października.

Mające dziś miejsce w Krakowie dyskusje z pewnością dotyczyły kwestii uwolnienia byłej premier. Możliwe nawet, iż prezydenci zostali poinformowani przez W. Janukowycza o dacie wypuszczenia opozycjonistki, a z Joachimem Gauckiem ustalono szczegóły transportu byłej premier do kliniki w Niemczech. Za takim scenariuszem przemawia fakt, iż Auswärtiges Amt potwierdził dzisiaj gotowość natychmiastowego przyjęcia opozycjonistki.

Jednak stwierdzenie B. Komorowskiego po spotkaniu z W. Janukowyczem, podczas wspólnej  konferencji o tym iż, „pracujemy ciężko i wydaje się, że owocnie na sukces szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie w listopadzie”, mogą sugerować brak pełnego przekonania prezydenta Rzeczypospolitej wobec argumentów strony ukraińskiej. Sceptycyzm wydaje się uzasadniony.

Mimo to wyjazd J. Tymoszenko na zachód, to obecnie najbardziej prawdopodobny sposób rozwiązania drażliwej kwestii. Z punktu widzenia W. Janukowycza korzystniejsze byłoby instrumentalne traktowanie swojej rywalki i rozgrywanie jej na krajowej arenie, ale wydaje się, iż cel podstawowy, czyli jej upokorzenie już został osiągnięty. Na więcej nie pozwala zaś międzynarodowa koniunktura. Dlatego też przekazanie najważniejszego ukraińskiego więźnia może odbyć się podczas planowanej „w najbliższym czasie” wizyty szefa niemieckiej dyplomacji Guido Westerwellego w Kijowie.

Prezent nie-niespodzianka

Spodziewający się szybkich decyzji mogą się czuć rozczarowani po dzisiejszym spotkaniu prezydentów w Krakowie. Jednak taki scenariusz nie powinien zaskakiwać. Takie spotkania nie służą do ogłaszania spektakularnych decyzji. Wszystko winno przebiegać zgodnie z zaplanowanym i omówionym przez obydwie strony scenariuszem.

Mimo to spotkanie prezydenta Ukrainy ze swoimi europejskimi odpowiednikami ma swój ciężar gatunkowy. Szczególnie, gdy uwzględnimy czynniki wyżej omówione. Stąd też można zaryzykować, iż prezent z Kijowa na obchodzone dzisiaj urodziny Władimira Putina nie jest już niespodzianką. Zostanie po prostu dostarczony nieco później. Uwolnienie J. Tymoszenko, a tym samym podjęcie decyzji o wyborze europejskiego wektora przez ukraińskie elity wydaje się przesądzone. Groźby, szantaż, handlowe wojny nie zmieniły tego. Interesy ukraińskich oligarchów, którzy w większości nie czują się komfortowo prowadząc wspólne przedsięwzięcia z rosyjskimi partnerami, zwyciężyły. W. Putinowi wypada życzyć wszystkiego najlepszego. Z jednym wszak zastrzeżeniem: jego imperialny projekt na miarę XXI w. będzie co najwyżej Unią Azjatycką. Europejski komponent, który gwarantowała Ukraina, wybrał bowiem przyszłość bez Rosji.