Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Wojciech Łysek  17 września 2013

Embargo nie jest już rozwiązaniem

Wojciech Łysek  17 września 2013
przeczytanie zajmie 5 min

Wprowadzone 10 września embargo na mołdawskie wino to kolejny konflikt w przestrzeni post-radzieckiej, w którym Rosja wykorzystuje ekonomiczne instrumenty. W ostatnim czasie intensywność stosowania przez Kreml takich technik znacznie wzrosła. Ukraińskie wyroby czekoladowe, utrudnienia celne dla towarów pochodzących z tego państwa, joint-venture zajmujący się wywozem nawozów potasowych z Białorusi- to przykłady pochodzące jedynie z okresu wakacyjnego. Obecny konflikt nie tylko potwierdza więc szerszy trend, lecz pozwala także postawić dalej idące wnioski. Chociażby taki, iż stosowanie instrumentów gospodarczych doprowadziło do rozbicia przestrzeni post-radzieckiej.

Gospodarcza bomba atomowa

Istniejące powiązania gospodarcze to najtrwalsza pozostałość po upadłym ponad dwadzieścia lat temu Związku Radzieckim. Komplementarność rynków tego regionu wciąż stanowi wyzwanie nie tylko dla ekonomistów, lecz co raz częściej również dla polityków. Nie godzący się z samodzielnymi wyborami lokalnych elit Kreml przy wykorzystaniu tych zależności próbuje wstrzymać, dojrzewającą w post-radzieckich społeczeństwach wolę podejmowania samodzielnych decyzji.

Najbardziej spektakularny krok w zakresie stosowania sankcji podjęto siedem lat temu. Otóż w 2006 r. rosyjskie władze wprowadziły embargo na wina z Gruzji i Mołdawii. W ten sposób ukarano proeuropejską polityką tamtejszych elit. Jak się okazało wprowadzenie zakazu importu towarów, choć stanowi uderzenie wyjątkowo wrażliwe, to jednak w dalszej perspektywie koszta ponosi państwo wprowadzające obostrzenia. Dla przypomnienia, strumienie przepływów handlowych uległy zmianie. Gruzińskie oraz mołdawskie wina znalazły nowych odbiorców w Europie, m. in. w Polsce. Nie będzie więc błędnym stwierdzenie, iż zakaz importu towarów jest jak bomba atomowa – czyni dużo szkód, ale po jego wykorzystaniu krajobraz polityczny zmienia się nieodwracalnie.

Awangarda Partnerstwa

Nieskuteczność wykorzystania tego instrumentu jak widać nie jest dostrzegana na Kremlu. Embargo nałożone na kaukaską republikę zniesiono dopiero w tym roku, nie ukrywając, iż to efekt odejścia w wyniku wyborów, uznawanej za antyrosyjską, ekipy rządzącej. Skądinąd gruziński premier stosunkowo niedawno wyraził zainteresowanie projektem integracyjnym forsowanym przez Moskwę. Nie znalazło to tak szerokiego rozgłosu jak wypowiedź Serża Sarkisjana, prezydenta Armenii, o przystąpieniu do Unii Celnej, ale z pewnością jest warte odnotowania.

Natomiast na Mołdawię embargo nałożono ponownie, po kilku latach od jego zniesienia. Przyczyna jest taka sama jak przed siedmioma laty. Kiszyniów kroczy europejską ścieżką. Z punktu widzenia Kremla, Mołdawia nie tylko znajduje się na tej drodze, ale wręcz jest liderem wśród państw uczestniczących w Partnerstwie Wschodnim. W listopadzie, podczas szczytu w Wilnie, najprawdopodobniej podpisana zostanie umowa o pogłębionej współpracy (DCFTA – Deep Comprehensive Free Trade Agreement). Już sam ten fakt pokazuje nieskuteczność wykorzystywania embarga na towary w służbie polityki. Opiszmy jednak ten konflikt od początku.

Mołdawia rządzona przez proeuropejski rząd mimo wielu utrudnień, w przeciągu kilku lat zyskała status lidera regionu w proeuropejskiej polityce. Pod koniec czerwca zakończyły się negocjacje w sprawie DCFTA między Kiszyniowem i Brukselą. Fakt ten należy odnotować, gdyż nie miałby miejsca bez realnych, a nie improwizowanych jak na Ukrainie, reform przeprowadzanych przez rządzących. Słabość państwowych elit, dotąd skutecznie pogrążających się w kłótniach uniemożliwiających długoterminowe działania, została przełamana. W takim wypadku, wobec podążania przez Mołdawię kursem na Wilno, Moskwa została zmuszona do działania. W konsekwencji pod koniec lipca/na początku sierpnia zaczęły pojawiać się niepokojące sygnały o możliwości przywrócenia embarga na wino.

Subiektywna decyzja

We wrześniu sytuacja nabrała tempa. Najpierw, trzeciego września do Kiszyniowa przybył z wizytą wicepremier Rosji i specjalny przedstawiciel ds. Naddniestrza, Dmitrij Rogozin. Następnie Mołdawię odwiedził patriarcha Kirył. Oba przyjazdy zostały odebrane nad Dniestrem, jako próba przywrócenia hierarchii, a gdy to zawiedzie jako próba zastraszenia decydentów i społeczeństwa. Wydaje się, iż słusznie interpretowano te rosyjskie posunięcia, gdyż D. Rogozin stwierdził, iż ma nadzieję, że Mołdawianie nie zmarzną tej zimy. Wypowiedź odebrano jako jawną groźbę odcięcia dostaw gazu i zdecydowanie sprzeciwiono się naciskom ustami polityków o europejskich sympatiach. Zresztą Mołdawia prowadzi intensywne zabiegi celem uniezależnienia się od rosyjskiego gazu, dążąc do wybudowania alternatywnego rurociągu z Rumunii.

Natomiast patriarcha Kirył przybył kilka dni po rosyjskim wicepremierze, celem wzięcia udziału w uroczystościach uczczenia 200-lecia eparchii (prawosławny odpowiednik diecezji) na terenie Mołdawii. Zdaniem części Mołdawian, obchodzona uroczystość dowodzi jedynie ekspansywnej polityki Rosji. Bez aktywności Rosjan nie byłoby potrzeby ustanawiania siedziby metropolity nad Dniestrem.

Po tournee, dziesiątego września Giennadij Oniszczenko (szef Służby Sanitarnej Federacji Rosyjskiej) ogłosił wprowadzenie zakazu importu wina ze względu na wykrycie niedozwolonych substancji. Jak poinformowano – ewentualna zmiana decyzji nastąpić może nastąpić w przypadku podjęcia stosowanych działań przez stronę mołdawską. Co ciekawe, mołdawskie wino zostało zbadane w tym czasie także w Estonii i na Białorusi. Tam jednak nie znaleziono żadnych zakazanych substancji.

Pomyślne perspektywy

Sytuacja, w przeciwieństwie do wydarzeń z 2006 r., uległa zmianie na lepsze. Unijni urzędnicy wezwali do zwiększenia importu wina z Mołdawii. Podobne apele wystosowali: prezydent Rumunii Traian Basescu oraz minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski. Kontrakcja polityków europejskich z pewnością zaskakuje z powodu stanowczości. Dotąd próżno jej było szukać w działaniach, które mogły być odebrane jako wymierzone w Rosję. To nie tylko dowód tego, iż członkom UE zależy na powodzeniu wileńskiego szczytu.

Również warto pamiętać, wagę jaką dla mołdawskiej gospodarki odgrywają wyroby winiarskie zarówno dla rynku krajowego, jak i w eksporcie. Na początku warto jednak  zaznaczyć, iż 28% produkcji wina była wysyłana do Rosji. Biorąc pod uwagę, iż produkcja alkoholi, obok rolnictwa, stanowi podstawę PKB Mołdawii, to wprowadzenie embarga jest wyjątkowo bolesnym ciosem. Jednak nawet w tym względzie, z punktu widzenia Kiszyniowa sytuacja uległa pozytywnej zmianie. Otóż w przeciągu ośmiu lat, rola wyrobów winiarskich wydatnie  spadła. Kiedyś te produkty stanowiły aż 90% eksportu, teraz już tylko jedną trzecią.

Przytoczone liczby przywodzą na myśl wydarzenia z 2005 r. w Abchazji, gdzie wygrał wybory prezydenckie niechętny Moskwie kandydat. Rosja wprowadziła dla tego ubogiego quasi-państwa embargo na główny towar eksportowy – mandarynki. Władze obawiając się wystąpień społecznych, uległy naciskowi i zaproponowały zwolennikowi Kremla stanowisko wiceprezydenta. Oparcie gospodarki na jednym produkcie posiada siłę huraganu. W tym też należy upatrywać zdecydowanego poparcia Unii Europejskiej.

Przytoczone dane, wraz z opisem sytuacji sugerują, iż próby dyscyplinowania nieposłusznych graczy w przestrzeni post-radzieckiej nie mają szans powodzenia. Wnioski mogą zaskakiwać, szczególnie, iż Moskwa względem Kiszyniowa posiada szeroki wybór instrumentów, które poważnie mogą zaszkodzić temu najuboższemu europejskiemu państwu. Prócz embarga i wspomnianego możliwego wstrzymania dostaw gazu, są to: wydalenie gastarbeiterów, wsparcie dla prorosyjskich sił politycznych opowiadających się za Unią Celną, czy  zaostrzenie sytuacji w Naddniestrzu. Jednocześnie Mołdawia posiada pewne atuty. Należy zwrócić uwagę szczególnie na dwa z nich: niewielki rozmiar państwa, co czyni skuteczniejszą pomoc międzynarodową oraz peryferyjne względem Rosji położenie.

W chwili obecnej, wiele wskazuje, iż Mołdawię możemy uznać za pierwsze państwo Partnerstwa Wschodniego, które z sukcesem pokonało niechęć Rosji i w listopadzie wkroczy na europejskie salony. Oczywiście nie oznacza to otworzenia drzwi do Rady Europejskiej dla polityków z Mołdawii.

Z pewnością jesteśmy świadkami przełomu. Z punktu widzenia Unii Europejskiej program Partnerstwa przynosi korzyści – następuje szerokie otwarcie przestrzeni post-radzieckiej dla europejskich towarów, a nie tylko uchylenie drzwi poprzez niewielkie państwa bałtyckie. Jednak wiele wskazuje również, iż państwa położone między wschodnią granicą Unii, a Rosją dzielą się na grupę silniej związaną z Brukselą, stronników Kremla oraz tych balansujących i korzystających z obecnej sytuacji – jak Ukraina. Za tą sytuację odpowiedzialność ponoszą, wykorzystywane przez Moskwę instrumenty gospodarcze. Egzemplifikacją tego są mołdawskie wina, które są winne przełomu na obszarze post-radzieckim. Jego skutki ukazują się nam powoli i nie jest w stanie zatrzymać ich imperialna władza.