Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Bartosz Marcinkowski  11 września 2013

Marcinkowski: Terroryzm istnieje naprawdę

Bartosz Marcinkowski  11 września 2013
przeczytanie zajmie 2 min

Nie sposób zgodzić się z opinią, jakoby „11 września był przereklamowany”. Atak dokonany przez ludzi owładniętych wizją zniszczenia zachodniej cywilizacji był pierwszym aktem dramatu, znanego dziś jako „wojna z terroryzmem”. Nowy Jork, Bali, Madryt, Londyn i tysiące mniej spektakularnych zamachów, które nie doczekały się medialnego opisu, wskazują, że atak na WTC nie był odosobnionym przypadkiem, a jedynie fragmentem większego zjawiska, jakim jest międzynarodowy terroryzm – pisze Bartosz Marcinkowski.

Specyfiką zamachu na wieże stało się to, że była to pierwsza przeprowadzona z takim rozmachem misja samobójcza. Ogromna skuteczność tego rodzaju działań sprawia, że bardzo małym kosztem można spowodować ogromne zniszczenia w każdej chwili, w każdym miejscu na świecie. Ot, wystarczy porwać samolot i wlecieć w budynek, nie zakładając skomplikowanego planu ucieczki z miejsca zbrodni ani nie pozostawiając po sobie wykonawców, którzy znają personalia mocodawców.

Jest to zatem genialny – na swój szatański sposób – pomysł na destabilizację demokratycznego państwa. Na szczęście w takich przypadkach uporządkowane społeczeństwa szybko się reorganizują i po uprzątnięciu bałaganu pojawiają się pytania: kto to zrobił, jak go ukarać i jak zapobiec takim zajściom w przyszłości? Amerykanie znaleźli odpowiedzi na wszystkie z nich i podjęli wyzwanie rzucone im przez fanatyków.

Można się spierać, czy Amerykanie osiągnęli wszystkie zamierzone przez siebie cele. Nie ulega przy tym wątpliwości, że jeden z najważniejszych – eliminację Osamy Bin Ladena – udało im się zrealizować. Interwencja w Afganistanie obaliła barbarzyński reżim, będący przez kilka lat bezpieczną przystanią dla terrorystów. Obecnie, choć duża część kraju jest poza kontrolą Kabulu, wojna w Iraku położyła kres totalitarnemu reżimowi Saddama Husajna, o którym nie sposób twierdzić, że gwarantował stabilizację państwa i troszczył się o interesy obywateli (użycie broni chemicznej przeciwko Kurdom, ośmioletnia wojna z Iranem). Nieprawdą jest również, że w całym Iraku panuje chaos – dzięki interwencji USA znacząco poprawiła się sytuacja Kurdystanu.

Wojna z terroryzmem nie jest przeto wymysłem stworzonym na potrzeby Waszyngtonu, by wypełnić lukę po zimnej wojnie. Jest to jak najbardziej pragmatyczna gałąź amerykańskiej polityki zagranicznej, odpowiadająca potrzebom bezpieczeństwa kraju. Co ważne, amerykańska polityka w tym względzie jest potrzebna wszystkim zachodnim państwom, ponieważ terrorystyczne zagrożenie wciąż daje o sobie znać na ulicach europejskich miast.