Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Ziemowit Gardynik  10 września 2013

Gardynik: Gowin w szachu

Ziemowit Gardynik  10 września 2013
przeczytanie zajmie 3 min

To, że Gowin odejdzie z PO, było pewne od dłuższego czasu. Pytanie brzmiało: kiedy i w jaki sposób. Większość spodziewała się, że usunie go Donald Tusk, lecz były minister sprawiedliwości postanowił nie dać tej satysfakcji niedawnemu szefowi. Wyszedł, by budować – jak sam mówi – „nową jakość” w polityce.

Tovmasyan w swoim tekście porównuje dzisiejszą frondę do opuszczenia UW przez Tuska w 2001 roku. Analogią mają być wybory, które obecny premier przegrał z Bronisławem Geremkiem. Podobieństwa jednak kończą się w tym miejscu. PO powstawała na fali popularności Olechowskiego, który dostał kilkanaście procent głosów w wyborach prezydenckich 2001 roku. Z Unii Wolności do nowej partii ruszyło wielu posłów, nie tylko Tusk. Był to też czas idealny na budowę nowego ugrupowania: w gruzach legły siły postsolidarnościowe (właściwie wszystkie ruchy wchodzące w skład AWS, a także przywołana przeze mnie wcześniej UW). To wtedy zaczęły swój żywot PO i PiS.

Teraz nie ma dobrego czasu na budowę nowej partii politycznej. Scena ciągle wydaje się mocno zabetonowana. Żadnym wskaźnikiem nie są tutaj wczorajsze wybory uzupełniające na Podkarpaciu, które jest najtwardszym bastionem PiS. W wyborach samorządowych z 2010 roku niewiele brakowało, by partia Kaczyńskiego wzięła samodzielną większość w sejmiku województwa, mimo przegranej w całej Polsce.

Z Gowinem na pewno pójdzie PJN. Jest to dla nich ostatni dzwonek. W przyszłym roku wybory do Parlamentu Europejskiego, a brak ponownej elekcji do Brukseli oznacza koniec pieniędzy – co za tym idzie, całej formacji Pawła Kowala. To jedyny logiczny krok z ich strony. Po ucieczce z ich partii Kluzik-Rostkowskiej boleśnie przekonali się, że żadne ugrupowanie nie znaczy wiele bez mocnego nazwiska. Jarosław Gowin jest dla nich szansą na przetrwanie. Są też Republikanie. Pracują, starają się tworzyć struktury. Jednak Wipler także nie jest politykiem zbyt rozpoznawalnym. A w Polsce, przy obecnej ordynacji, bez tego ani rusz. Dziś pojawiły się informacje o tym, że zaprasza Gowina do siebie, jednak tej deklaracji nie można traktować zbyt poważnie. To po stronie polityka z Krakowa stoi inicjatywa i pytanie, na jakich warunkach weźmie ich na swój pokład, zwłaszcza, że już zarysowuje się pierwszy konflikt w potencjalnym ugrupowaniu: jeśli w Warszawie odwołana zostanie Hanna Gronkiewicz-Waltz, Republikanie chcą mieć swojego kandydata (nietrudno się domyślić, że byłby nim Wipler). Z PJN dochodzą słuchy, że ich kandydatem miałby być Paweł Poncyliusz.

Pojawia się pytanie, kto jeszcze miałby dołączyć do nowej partii. Solidarna Polska, KNP i Ruch Narodowy wydają się niezdolne do współpracy z nową propozycją. Ugrupowanie na pewno nie będzie też partią buntu, podobną do Samoobrony czy Ruchu Palikota. Gowin bowiem zbyt długo legitymizował porządek dzisiejszej sceny politycznej. Są także ludzie z byłego AWS, którzy z pewnością tęsknią za udziałem w polityce. Pewną szansą wydaje się być zagospodarowanie środowiska „Obywateli do Senatu”, które powołali niezależni prezydenci miast w 2011 roku, pod przywództwem Rafała Dutkiewicza. Przed samorządowcami jednak batalia o podział środków unijnych na nową perspektywę budżetową UE, prawdopodobnie więc nie będą chcieli stawać w szranki z PO. Wydaje się, że mają zbyt dużo do stracenia. Trudno też o media, które miałyby poprzeć (a przynajmniej reklamować) nowy byt. Te są doktrynalnie podzielone na stronników PO i PiS.

Niewątpliwym plusem, który można zapisać Gowinowi, jest marka, którą wyrobił sobie jako minister sprawiedliwości. Jako jeden z kilku w PO miał też mocny wizerunek konserwatysty, co daje mu szansę na przyciągnięcie ludzi o wrażliwości prawicowej, niegłosujących na PiS z powodu niechęci do Jarosława Kaczyńskiego. Dotyczy to szczególnie wyborców odwracających się od Platformy. Wydaje się prawdopodobnym także zawieszenie broni na linii Gowin-PiS, które może postrzegać nowy byt jako zagrożenie dla partii Donalda Tuska, nie dla siebie.

Bilans pokazuje więcej potencjalnych minusów niż plusów na koncie nowej partii. Nie jest to jednak sprawa stracona. Gowin musi zakasać rękawy i wziąć się do ciężkiej pracy, bo to od niego zależy  sukces nowego ugrupowania. Pierwszy egzamin już niedługo: w czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego.

Ponadto w razie porażki istnieje zawsze możliwość ucieczki – w przyszłym roku także wybory samorządowe. W tym Kraków.