Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Wojciech Przybylski  9 września 2013

Przybylski: Nie cieszmy się z likwidacji OFE

Wojciech Przybylski  9 września 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Decyzja o demontażu II filara systemu emerytalnego połączyła we wspólnej radości ludzi o poglądach i interesach wysoce niepodobnych. Cieszy się Platforma, oczyma wyobraźni widząc już rzekę pochodzących z nowego długu złotówek, wydanych w ramach przedwyborczej kampanii roku 2015: wobec możliwego drastycznego cięcia kosztów po przekroczeniu progu 55%, ordynowana przez Tuska i Rostowskiego alternatywa jest jak powiew wiosny. Cieszy się, a nawet ostrożnie chwali koalicję PiS, który na fali lepszych sondaży już wita się z gąską i może zacząć planowanie odważnych wydatków socjalnych zamiast odważnych cięć, koniecznych po 8 latach rządów swoich poprzedników. Cieszy się jak dziecko Marcin Kędzierski, który… chwileczkę, a tak właściwie, to z czego on się cieszy?

Cieszy się zapewne dlatego, że znane mu są liczne niedostatki II filara. Wprowadzony w 1999 roku pod maską wolnego rynku system jest niestety obowiązkowy. Zarządzające naszymi pieniędzmi PTE pobierają dalej wysoką i niezależną od osiąganych wyników prowizję, konieczność odkładania realnych pieniędzy wpływa na wielkość deficytu finansów publicznych, a za obroną status quo stoi silne lobby związane z operatorami funduszy. Marcin, punktując te mniej lub bardziej prawdziwe i istotne słabości, dołącza zarazem do chóru polityków, którzy nagle (!) zorientowali się, że OFE jest fe. Mój znajomy senator PO, skądinąd bystry i sympatyczny, wskazuje na powiązania broniących II filara ekspertów, czyniące z nich de facto lobbystów. Inni politycy Platformy prześcigają się w słowach poparcia dla rozwiązania, które nie było nawet subtelnie markowane w żadnym z kolejnych programów ich partii od 2001 roku. Wydawać by się mogło, że w ciągu paru dni szeroki konsensus i (często warunkowe) poparcie dla kapitałowej części systemu obróciło się o 180 stopni. Cud nad Wisłą.

W argumentacji przeciwników OFE, z Marcinem Kędzierskim włącznie, jest wiele dziur. Nie jest prawdą, że ulokowane w obligacjach pieniądze są równie nierealne, jak mające się zmaterializować za 50 lat zapisy na kontach ZUS. Wytłumaczy to każdy grecki emeryt, który na skutek załamania finansów otrzymuje dziś emeryturę niższą o 25% niż jeszcze parę lat temu. Nie jest też prawdą, że celem reformy Buzka były wyższe emerytury – to mylenie analiz makroekonomicznych ze swoją drogą idiotycznymi reklamami OFE z 1999 roku i politycznym PR. Celem reformy – zrealizowanym tylko w tej łatwiejszej części – było uprzedzenie zmian demograficznych i stworzenie poduszki kapitałowej na czas, kiedy czysto solidarnościowy system emerytalny musiałby się zawalić. Fakt niedokończenia reformy obciąża rzecz jasna wszystkie późniejsze rządy, trzeba uczciwie przyznać, że stosunkowo najmniej rząd PO, który przynajmniej ograniczył pomostówki i podniósł wiek emerytalny – nawet jeśli wiele innych przywilejów dalej kosztuje podatników miliardy złotych rocznie. Nie jest wreszcie prawdą, że winę za stan finansów publicznych ponosi II filar, a jego zlikwidowanie jest obecnie jedynym rozwiązaniem. Winę za polski dług publiczny ponoszą politycy, którzy od lat obiecują i wydają tyle, ile nikt nie da. Politycy, którzy boją się reform – zarówno tych trudnych, jak i radosnych – i którzy zdusili długookresowe tempo wzrostu polskiego PKB. Winę ponoszą wreszcie grupy społeczne, które w obronie swoich wąskich ekonomicznych interesów drenują kieszenie wszystkich podatników. Wystarczy krótki rzut oka na liczby i odrobina politycznego zdrowego rozsądku: II filar działał jak dodatkowa kotwica dla polskiego długu, zmniejszając jego maksymalny wymiar. Było to narzędzie wysoce niedoskonałe, ale do tej pory bardzo skuteczne.

Jeśli celem rządu jest stabilność emerytur albo obrona indywidualnej wolności Polaków, to powinien on zamienić polskie obligacje na złoto, akcje Apple albo Google, franki szwajcarskie, lub najlepiej przekazać pieniądze bezpośrednio ich właścicielom, czyli wszystkim Polakom. Mógłby też dokonać realnej reformy, wprowadzając na przykład system emerytalny zbliżony do kanadyjskiego. Rząd tego nie zrobi, gdyż celem umorzenia obligacji w OFE nie jest reforma, naprawa II filara (który można lubić albo nie) czy uczynienie go bardziej obywatelskim. Jedynym prawdziwym celem akcji z OFE jest ucieczka spod gilotyny zbyt dużego długu publicznego i kupienie kilkunastu miesięcy społecznego spokoju, a w optymalnych warunkach wygranej w wyborach 2015 roku. Po paru latach deficytów budżetowych na poziomie ok. 50 mld złotych znowu dobijemy do 55% długu, a  te sto kilkadziesiąt miliardów z obligacji OFE zwiększy tylko ciężar zobowiązań, które i tak będą musiały spłacić nasze biedne dzieci.