Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Błażej Zych  31 sierpnia 2013

Zych: Co widzę w lustrze kultury?

Błażej Zych  31 sierpnia 2013
przeczytanie zajmie 2 min

Człowiek jest jak fortepian. Raz zagra na nim Beethoven., pobudzając najdrobniejsze cząstki duszy, a innym razem ktoś zafałszuje, tworząc wybrakowane odbicie świata. Taka jest też relacja człowieka i kultury.

Ta druga jest nie tylko naszym odbiciem, ale jednocześnie wzorem, który będzie analizowany czy naśladowany przez innych. Tworząc kulturę, nie tylko budujemy swój obraz, lecz przede wszystkim jesteśmy odpowiedzialni za wpływ tego wizerunku na dalsze pokolenia. W połowie lat 70. jeden z amerykańskich myślicieli, Daniel Bell, napisał w „Kulturowych sprzecznościach kapitalizmu” o wątkach, jakie zagubiliśmy, brnąc ślepo we współczesność. Cytuję: Jak się spotyka śmierć, natury tragedii i bohaterstwa, definicji lojalności i obowiązku, zbawienia duszy, sensu miłości i poświęcenia, rozumienia współczucia, napięcia między tym, co zwierzęce i ludzkie w naturze człowieka.

Spójrzmy dla przykładu na polski teatr. Czemu nie pokazuje się klasyki takiej, jaka jest, lecz w jej  uwspółcześnionych formach? W krakowskim Teatrze Starym w minionym sezonie miała miejsce premiera spektaklu pt. „Poczet Królów Polskich”. Jest to przedstawienie będące mieszanką sprymitywizowanych historii o władcach Polski i narracji próbującej udawać stylistykę Philipa K. Dicka. Inny przykład to „Hamlet” w Teatrze Śląskim,  w którym uwagę widza od niepoprawnej dykcji aktorów i niepogłębionej psychologii próbuje się odciągnąć przy pomocy awangardowych  nowinek multimedialnych. Usłyszymy, że teatr taki jest bardziej dopasowany do współczesnej publiczności –  jest zrozumialszy. Podobne zjawiska są widoczne w literaturze, muzyce czy w sztukach wizualnych. 

Czym w istocie staje się to „dopasowanie”? Prowadzi do wypatroszenia sztuki z tego, co jest jej istotą, jednocześnie twierdząc, że  ją pokazuje. To skutkuje tragicznym pomieszaniem, które staje się fundamentem płynnej rzeczywistości. Moim zdaniem jest to działalność szczególnie niszczycielska, gdyż współczesny uczestnik życia kulturalnego ma kontakt głównie ze zwątpieniem, moralnym upadkiem, tanią ironią, brakiem nadziei, tchórzostwem i przede wszystkim materialistycznym hedonizmem. Czy to nie oddaje obecnej rzeczywistości? Niestety, jest to dokładne odwzorowanie zarówno myślenia współczesnych twórców, jak i establishmentu, który swoim finansowaniem legitymizuje ten przemysł. A on, jak na niego przystało, tworzy produkty dla ludzi–robotów, mentalnie zaprogramowanych humanoidów. To, co można nazwać porywami serca, jest nowej sztuce obce – w niej tego na pewno nie widzę.