Nierząd nad Wełtawą
Już od pewnego czasu było jasne, że czeska polityka i biznes są na wskroś przesiąknięte korupcją. Czerwcowe wydarzenia były jednak szokiem nawet dla tej części społeczeństwa, która taki stan rzeczy w mniejszym lub większym stopniu zaakceptowała – pisze Łukasz Kołtuniak z Zespołu Ekspertów Klubu Jagiellońskiego.
Najbardziej szokujące okazało się aresztowanie Jany Nagyovej – prawej ręki premiera Nečasa, szefowej jego gabinetu. Z informacji podanych przez media wynika, że Nagyovą łączył z premierem romans. Co więcej, kazała ona śledzić żonę Nečasa, najpewniej w celu zdobycia informacji, które ułatwiłyby przeprowadzenie rozwodu. Choć były szef rządu zaprzecza, jakoby miał ze sprawą cokolwiek wspólnego, mało kto nad Wełtawą wierzy w jego słowa. To tylko czubek wielkiej afery, którą żyją obecnie całe Czechy. – Duże kontrowersje wzbudziła również tak zwana „restytucja kościelna”. Chodzi w niej o zwrot kościołom mienia zagrabionego przez komunistów. Opozycja zarzucała gabinetowi Nečasa, że w tym celu obniża renty i emerytury – pisze Kołtuniak.
Jeżeli chodzi o aferę korupcyjną, może się sprawdzić powiedzenie „z dużej chmury mały deszcz”. Większość zarzutów, w tym te najcięższe, dotyczące nielegalnych związków na styku polityki i biznesu, na razie nie znalazła potwierdzenia. Premier Nečas, który cały czas deklarował bezkompromisową walkę z korupcją, padł niejako od własnej broni – przekonuje ekspert. – Wygląda na to, że Republika Czeska roztrwoniła swój potencjał lidera przemian gospodarczych w Europie.
Więcej w analizie Łukasza Kołtuniaka pt. „Nierząd nad Wełtawą”.